sobota, 4 sierpnia 2018

Blog..uznaje za zakończony!

Blog o Historii lwicy Kory,uznaje za zakończony.

Chciałabym jednak jeszcze powiedzieć,że zakończyłam go tak szybko,bo nikt nie komentował.To nie dawało mi inspiracji.

Jeśli chodzi o samą fabułę,starałam się,ale cóż..widocznie nie zawsze wychodzi.Kora jest dobrą królową w moich oczach,ale niestety nie przepadam za tym blogiem,ani pierwszą ani drugą wersją.Jakoś nigdy nie podbił mojego serca.Może jeszcze w przyszłości,ktoś tu zawędruję i zakocha się w historii tej walecznej rajskoziemki?

Obserwatorzy:1
Rozdziałów:18
Sezon 1 ,ale dwie wersje

Ostatni raz się z wami żegnam na tym blogu.
Pa c:

#18 Nadzieja umiera ostatnia ~epilog

"I wszyscy powtarzają: "takie jest życie", a nikt nie pamieta, że życie jest takie, jakie sami sobie zbudujemy." -  Will Smith

Kora ,była wielką królową .Chciała pomagać i być wierna do końca Rajskiej Ziemi.Zapadła w sercach wielu lwów na długo,a jej ród żył dalej.

Otóż..Asali tak jak obiecał,wyprowadził wszystki na polanę w kanionie.Było tam idealnie.Niedaleko były strumienie,żywność ,a w kanionie byli niewidoczni.Do tego na polanie rosła trawa,miękka.

Rajskoziemcy długo nie mogli się jednak pogodzić z tym,że opuścili swój ukochany dom,a Asali i Aja,że ich matka zginęła z łap wrogów.

Kiedy już jednak doszli do siebie,Asali zalecił treningi,polowania i wkrótce stadko znów wróciło do formy i się rozwinęło.Mieli nawet szpiegów,co donosili im co się dzieję na ich dawnych terenach.O dom przecież trzeba walczyć,kiedy się go kocha!

Asali czekał tylko na idealny moment by zawalczyć o dom,wraz z całym stadem.
Aja,jego siostra chodź nie chciała być medyczką,postanowiła pomóc Moto.Asali by jej się zrewanżować ,pozwolił medykom zakładać rodziny.
Aja więc mogła wraz z lwem swojego serca doczekać trójki lwiątek.Do tego samych dziewczynek! Kory,Maishy i Malki.

Gaja także doczekała narodzin synka.Odważnego lewka Hofu,który zapałał miłością i sympatią do Kory II, która imię odziedziczyła po babci.
Adele urodziła córkę,której nadała imię Nala,co znaczyło podarunek.

Nadzieja zaczęła wygasać jednak z każdym dniem milczenia i tylko trójka lwów wciąż wierzyła w hope.
Tego dnia,kiedy stado znalazło się po długiej wędrówce  w kanionie,było załamane i zmęczone.Idia jednak wzięła swoich synów i położyła się na polanie.Oczy wpatrzyła w daleki horyzont i wschodzące słońce.
-Nie martwię cię,wierzę,że to wy zwyciężycie.Nadzieja umiera ostatnia.


Dlatego więc nic dziwnego,że Kume i jego brat ciężko trenowali by kiedy tylko sami zostali ojcami,zmierzyć się wraz  z rajskoziemcami z wrogami i przywrócić stadu pokój.Niestety zakończyło się to śmiertelnie dla jednego z braci i to właśnie Kume przejął władzę,adoptując córkę ukochanego brata,której także chciał w przyszłości przekazać tron.Lwiczka była otóż sprawiedliwa,mądra,piękna i odważna,a czego więcej można było oczekiwać od idealnej królowej?

Koniec.

#17 Nigdy się nie poddawaj!

"Nigdy nie zapomnij najpiękniejszych dni swojego życia! Wracaj do nich, ilekroć w twoim życiu wszystko zaczyna się walić" - Jim Rohn

Aja miała rację.Wkrótce na Rajskiej Ziemi zaczęło się naprawdę źle dziać.

Kora z przerażeniem obserwowała,jak wybuchające pożary zniszczyły ziemię,było mniej zwierzyny i większość mieszkańców umierała.Biedna Lenna ,majordamuska,Shani nie przeżyli.Kora starała się w tamtej chwili nie płakać,musiała być siłą stada.
Była królową,przyjaciółką,matką i partnerką.

Koda długo chorował i Ember obawiała się jego śmierci.Lwu udało się jednak wyjść z choroby.

Tego dnia,słońce wolno sunęło ku czubku.Wiatr muskał pyski i futra zwierząt.Ptaki ćwierkały mimo niechęci.Mogło by się wydawać,że będzie idealnie.A tak naprawdę było to...radosne! Wszystko zostało przygotowane przez Krąg Życia,specjalnie na narodziny dzieci Idii i Asali'ego.
Babu nie przeżył tej chwili,ale zostawił godnego następcę.Moto namaścił książąt,ciesząc się z ich narodzin.
-Są dobrą wiadomością dla Rajskiej Ziemi
Aja polizała brata za uchem.
-Gratuluję.Macie może imiona dla maluchów?
-Myślałem o Kume..-wyjąkał Asali.
Idia urodziła dwóch synów.Oba szare,chodź jeden ciemniejszy.Oczy ich połyskiwały w zieleni,lewki miały nawet małe grzywki koloru grzywy ojca.Idia z uśmiechem wpatrywała się w swoje dzieci.Wskazała ogonem jaśniejszego lewka.
-Właśnie to jest Kume.Ten ciemniejszy będzie się nazywałam..Zambezji*.Zawsze mi się podobało.
-Ich życie będzie odważne,-szepnęła Aja,dotykając nosem noska Kume i później Zambezji'ego.Podobnie uczyniła Gaja.


Kora cieszyła się z wnuków,ale teraz..teraz martwiła się.Wpatrywała się w horyzont,na którym zaczynała się burza.Asali usiadł obok niej.
-Mamo,o co chodzi?
-Asali,-spojrzała na syna,-nadchodzą ciężkie czasy,kochanie.Dziś..dziś mianuję cię królem.
-Ale ..ja nie jestem gotowy
-Wiem to,ale Aja zdradziła mi,że nadchodzi wojna.Twoi synowie muszą mieć ceromonię..synu,pomogę ci,nie obawiaj się.
Sawa usiadł po jego drugiej stronie,razem z Ają.
Asili westchnął.Musiał to zrobić dla stada i rodziny.

Ceremonia cieszyła się popularnością całej sawanny,a jeszcze bardziej koronacja Asili'ego i Idii na władców.Iziaa była dumna z córki,a Kora z syna.

*


Wojna nadeszła dwa dni później.Nocne Stado sprzymierzyło się z czwórką innych stad,a u Boku Rajskiej Ziemi stanęły Gepardzia,Lwia i Ptasia Ziemia.Szanse były wyrównane.

Aja z przerażeniem,uświadomiła sobie,że jest ciężko.Pilnowała lwiątek i Moto,podczas kiedy tam rozgrywała się wojna.
Rajska Ziemia toczyła spór przez cały tydzień,bez przerwy walcząc,czekając,atakując ponownie.W między czasie,inne ziemię musiały się wycofać.Zostało tylko Nocne Stado przeciw Rajskiej Ziemi.

Rajskoziemcy walczyli zacięcie o swój dom.Gryźli,drapali ,robili różne zwroty i ataki.Nocne Stado było jednak silne.Nie mieli aż takiej ciężkiej sytuacji przez jaką przechodziła wcześniej Rajska Ziemia.

-Nigdy się nie poddawajcie!-królowa Kora starała się dodać otuchy swoim wojowniką,w między czasie walcząc z resztą.
Wkońcu stanęła ona i król nocnego stada,naprzeciw siebie.Kora warknęła.
-Wynoś się z mojej ziemi!!
-Kora..he,poddaj się normalnie.Rozejrzyj się i tak wygramy,-uśmiechnął się szyderczo lew.Kora wskoczyła na niego,przewracając i wbijając mu pazury w brzuch.Uznała,że ten król jest gorszy od poprzedniego.
Lew zaczął się wykrwawiać.Kora dodała stanowczości i wkrótce lew zmarł.

Szara lwica rozejrzała się po polu bitwy.Nocne Stado wciąż walczyło,pomimo śmierci króla! Kora ociekała krwią i czuła się słaba.Zmarszczyła brwi wykończona.To już za długo trwało.Straciła Sawę,Lea,Izięę..nie mogła stracić nikogo więcej.

-Nigdy się nie poddawaj,-szepnęła sama do siebie.

Odwróciła się,wskoczyła na kamień i chodź było to trudne...musiała to zrobić.Zaryczała.Stada na chwile przerwały walkę.Nocne stado miało jednak ochotę na atak nagły i brutalny,a rajskoziemcy by wygrać.
Kora uniosła do góry głowę.
-Rajskoziemcy pamiętajcie by nigdy się nie poddawać,by zawsze walczyć o swój dom! Ale teraz...teraz rozkazuję wam jako dawna królowa byście wycofali się.
Wszyscy byli zdziwienie.Rajskoziemcy znów zaczęli walkę.Chodź szanowali córkę Maishy,nie zamierzali przestać bronić swojego domu.

Kora westchnęła więc i jak najszybciej odnalazła w tłumie Asaliego.Pokonała lwa z którym walczył i wyciągnęła syna z walki.Asali spojrzał na nią zaciekawiony.
-Asali,bierz stado i uciekajcie.Daleko jest pewna dolina,ukryta w kanionie.Osiedlijcie się tam,a kiedy..
-Matko,nie mówisz poważnie! Nie możemy się poddać!
Kora wiedziała jednak,że Asali już ledwo co walczy.Westchnęła:
-Nie mogę pozwolić,by ktoś jeszcze umarł.Oni będą walczyć do ostatniego,ja nie pozwolę na straty.Asali..-wyprostowała się,-pewnego dnia,kiedy wrócicie do sił,wrócicie na Rajską Ziemię,odbijecie ją i znów zapanuję tu harmonia i Krąg Życia.
Asali dodał ze smutkiem.Kora ucieszyła się,że jej syn zgodził się z jej decyzją.Przytuliła ją,a szary lew wyszeptał jej do ucha.
-A co z tobą?
-Ja tu zostanę..ale ty musisz bronić stada,kochanie.

Asali po wielu minutach,odkleił się wkońcu od matki.Wraz z Ają,zabrali całe stado i uciekli.Nocne Stado wygrało,ale nie na długo tu zamieszkają i Asili to wiedział.Aja nie sądziła,że jej matka zostaje,tak więc biegła i tylko Asali miał łzy w oczach po jej stranie.

Kora,była królową,przyjaciółką,partnerką,matką i księżniczką Rajskiej Ziemi.Córką Jua,Maishy,Shani,Mheetu.Siostrą żyjącej Ember,chodź i ona straciła ukochanego sobie lwa.Matką Asaliego,Kamy i Ajabu.Babcia Kume i Zambezji.

Kora spojrzała z wrogością na nocne stado.Teraz! Nigdy się nie poddawaj! Skoczyła ku nim i zacięcie zabiła około dziesięciu napastników,nim padła na ziemię.Ostatnie co widziała,to zachodzące słońce.

Dzielna królowa przeżyła już swój Krąg Życia,teraz musiała odejść by chronić najbliższych z resztą swojej rodziny,wysoko w lwiej krainie,do której trafić mogą tylko ci,którzy naprawdę uwierzą.



*sprawdź

#16 Poszukiwania przeznaczenia cz.2

"To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia"

Kama kochała swoich rodziców,mimo iż wiedziała,że jest adoptowana.Kora nie musiała tego przed nią zatajać.
Kama była lubiana i sprawiedliwa,lwiczka chciała jednak czegoś więcej.

Wimbo także marzył o czymś innych.O władzy i o samodzielności!

 
Minęło wiele  miesięcy.
Z lwiątek,stali się nastolatkami.Aji,Kamie,Amarze,Adele,Zawadi,Idii i Gai świetnie poszło na polowaniu.A Asaliemu i Wakatiemu na walce.
 
 
Jednak skoro tyle miesięcy minęło,to było jasne,że wkrótce nastolatkowie mieli wkroczyć w dorosłość.Przez ten czas,Asali i Idia zostali parą ku uciesze wszystkich.Wakati i Kivulia także zostali parą.Co do Aji,dalej brała udział w lekcjach Babu i dzięki temu,mogła kiedy chciała zaglądać w przyszłość.Aja jednak nie pragnęła bycia szamanką,jak mogłoby się teraz wydawać.Swoją wiedzę starała się wykorzystać dla dobra stada.Była lwicą i chciała mieć lwiątko i partnera,to było naturalne.Amara marzyła o podróżach,Adele o polowaniach,Zawadi o tym by jej drużyna wystartowała w zawodach,a Kama? Kama wciąż marzyła o wycieczce na Lwią Ziemię.
 
 
Wszystkie przeznaczenia,musiały się wkońcu zgrać.
 
Zawadi z radością przyjęła wiadomość od królowej Kory,kiedy ta i Ember zaproponowali  Zawadi i jej drużynie udział w zawodach na Ptasiej Ziemi.Dla córki Kody,była to wielka radość. Ciężko trenowali,by wkońcy wygrać zawody, a za nimi kolejne i jeszcze kolejne.Marzenia się spełniają!
 
 
Aja ułożyła się na niskiej skale,wpatrzona w wodę wodopoju.Westchnęła.Była zmęczona.Nie zmrużyła jednak oczu,bo Kama usiadła obok niej.Miała zatroskany wzrok.Aja jednak nic nie powiedziała,a jedynie zmrużyła oczy.Westchnęła.
-Chcesz odejść
-Skąd.....a no tak,-przewróciła oczami Kama,-ten dar,-następnie westchnęła,-masz rację,odchodzę.Chce coś zobaczyć,nie zostawać w jednym miejscu.
-Mama wie?
-Jeszcze nie...ale załatwię to z nią,-Kama wstała i pewnym krokiem ruszyła ku Rajskiej Skale,na którym była akurat jej przybrana matka.
 
Aja śledziła ją wzrokiem,nim westchnęła,odwróciła się.Miała złe przeczucia.Potrzebowała kilku dni na medytacje,by zajrzeć w daleką przyszłość.
Musiała jednak wcześniej poprosić Asiliego,by pomógł jej na polowaniu.Nie było łatwo upolować bawoła,który był jej potrzebny.
 
Na szczęśćie mieli przyjaciół.Gaja,Idia i córki Ember pomogły i wkrótce,Aja siedziała już we wnętrze drzewa,umazana krwią bawoła.Połączyła się z przyszłością..
 
Gaja uśmiechnęła się do siostry.
-To ja was zostawię gołąbeczki
Idia przewróciła oczami.Asali przytulił lwicę z czułością.
 
 
W tym czasie,Kama i Kora kłóciły się.Szara starsza lwica nie mogła sobie wyobrazić,żeby puścić nastolatkę w podróż.
-Ale jestem już prawie dorosła!
-Prawie!
-Różnica dwóch miesięcy! Mamo...ja i tak odejdę,-szepnęła z determinacją Kama
Kora pochyliła głowę.
Kama i tak odejdzie..niech chociaż nie zna wrogości matki.Kora przytuliła córkę.Świetnie ją wychowała i teraz zgodziła się,mimo iż z bólem serca.
 
***
Kto by pomyślał,że przez dwa miesiące wiele się zmieniło.
Zawadi wygrywała kolejne zawody,tak jak jej rodzice.
 
Kama natomiast,która wyruszyła z Amarą,zaszła na Lwią Ziemię.Zakochała się tam wprawdziwie w synu Kesho i jego partnerki, Mwanie.
Była to wielka miłość,prawdziwa i trwała.Kama postanowiła zostać przy Mwanie.Nie spodziewała się widziać,że zostanie wielką królową (była przecież dobrze nauczona) i że doczeka się wspaniałej córki o równie dobrym błysku w oczach,której imię będzie nadzieją dla Lwiej Ziemi.
 
Amara co innego.Nie zamierzała zostawać w jednym miejscu na stałe.Całe życie poświęciła wędrówką.Była przecież bardzo ciekawska.
 
Dorosłość przyniosła też coś Wimbo.Lew postanowił odejść z Rajskiej Ziemi i założyć własne stado.Nie planował lwiątek wraz z Kivulią,która ruszyła z nim .I chodź Izii było ciężko,pozwoliła synowi odejść.Miała jeszcze kochane córeczki.
 
Adele,córka Lea, miała inną przyszłość.Skupiła się na polowaniach,które świetnie umiała.Nic więc dziwnego,że Kora ustaliła ją główną lwicą polującą.Aja otóż nie chciała tej pozycji.
 
 
Aja,przeczuwała wielką wojnę i zły czas dla Rajskiej Ziemi.Skupiła się więc na pomocy rodzinnie.By być doradczynią i przyjaciółką Asaliego,pomagać matce i ojcu,być nadzieją dla stada i ciężarner Idii.
Aja,dziękowała za swój dar,który teraz był jej największym skarbem,a nie przekleństwem.

#15 Poszukiwania przeznaczenia cz.1

"Nie możesz być silniejszy od przeznaczenie"
 
 
Aja spojrzała na matkę błagalnym wzrokiem.
Kora zamyśliła się,aż wkońcu uśmiechnęła się.
-No dobrze.Możecie dzisiaj nocować na dworze
-Dziękuję mamuś!-Aja podskoczyła i ucałowała Korę w policzek.Następnie wybiegła z jaskini,musiała o tym porozmawiać z przyjaciółmi.
 

Iziaa podeszła do Kory zmęczona.Ziewnęła.
-Nie znoszę wstawać.
-Śpisz pół dnia.Idź na polowanie,może?
Iziaa wzruszyła ramionami.Lwica dołączyła do stada,kiedy zerwała z Jicho,po tym jak przestało się między nimi układać.Iziaa cieszyła się że wróciła na Rajską Ziemię,a jej córki Idia i Gaja,od razu zdobyły więź z innymi lwiątkami.
Wimbo co innego.Pomimo przyjaźni z czarną lwiczką Kivulią,miał drażliwy charakter i wolał przebywać w samotności.
 
Kora uznała,że na razie wszystko idzie dobrze.Oczywiście,nie podobało jej się to,że musiała wraz z Sawą ruszyć na Lwią Ziemię załatwić kolejne sprawy.Iziaa nie miała ochoty z nimi ruszyć,Lea więc weszła na jej miejsce.Drużyna Ember też miała ruszyć na turniej.
 
Kora westchnęła,gdy Sawa wszedł do jaskini.Pożegnała się z Iziąą i powolnym krokiem ruszyła z przyjaciółmi w stronę granicy.
 
Bycie Królową było naprawdę trudne,ale i wesołe.
 
Iziaa tym czasem,wybrała się na polowanie.
 
*
Aja wskoczyła na brata,od razu go powalając.Asali zaśmiał się.
-Możesz ze mnie zejść,księżniczko?
Aja skinęła głową.Następnie wyszukała wzrokiem przybranej siostry.Kama spoglądała za odchodzącą matką ze smutkiem.Aja podbiegła do niej i usiadła obok niej na płaskim kamieniu.Kama westchnęła:
-Pytałam mamy,ale powiedziała,że na razie nie może zabrać mnie na Lwią Ziemię.A ja tak bardzo bym chciała!
-Rozumiem cię,-przytaknęła Aja i polizała siostrę za uchem,-ale może pocieszy cię to,że spędzimy całą noc pod gwiezdnym niebem
-Wkońcu odpowiedzialni!-krzyknął szczęśliwy Asali,siadając obok dwóch sióstr.Ochroni je,co kolwiek się wydarzy.
 
Aja,Kama i Asali,czyli królewskie dzieci ,zwykle pełniły dużo obowiązków.Asali uczęszczał na lekcję z rządzenia przez Korę prowadzone,lekcje walki z Sawą i obchody,które lubiał.Aja natomiast chodziła na lekcje polowania z Kamą ,oraz do Babu.Kama uczyła się nie tylko polowania ,ale i walki.Zachęciła do tego Aję.Czasem także,Kora uczyła je czegoś z rządzenia,ale szara lwica zwykle była bardzo zapracowana.
 
Zawadi trenowała niedaleko ze swoimi przyjaciółmi.Grali doskonale w piłkę.Córki Lea ganiały się przy wodopoju z córkami Izii.Jak zawsze Wimbo strzelił focha i z Kivulią odszedł.
 
Gdy lwiątka dojrzały królewskie rodzeństwo,podbiegły do nich,od razu zaciągając do zabawy.Amara w połowie zabawy w chowanego,wymknęła się jednak by samotnie pozwiedzać trochę okolicy,co kochała.Chciała być samodzielna.
 
Następną zabawą był berek ,a potem zapasy.Asali najbardziej zwracał uwagę na Idię,oczywiście z wzajemnością.Gaja skupiła się na Kamie i Adele,więc wkrótce nie zauważyli,kiedy Aja się wymknęła.
 
Wiedziała,że nie powinna się oddalać,ale ciekawość zwyciężyła.Księżniczka ruszyła by poobserwować polowanie lwic.Usiadła na skałce.Rajskoziemki z Iziąą wytropiły stado zebr i już zaczęły się do nich skradać.
Aja poczuła zawroty głowy.Strasznie zaczęły boleć ją oczy,zaczęła się dusić.Wkrótce jednak wszystko ustało,oprócz tego,że przed Ają pojawił się obraz.
Zebry pędziły w stronę lwic polujących,zabijając wszystkie na miejscu.
 
Aja wystraszona odskoczyła wtył.To nie była prawda...lwice nawet nie zaatakowały.Aja skupiła się jednak na zebrach.Pasiaste dziwnie się kręciły i Aję dopadło przeczucie,że to się wydarzy naprawdę.
 
Od lwiątka malutkiego miała dziwne wizje,krótkie i prawdziwe.Zaufała więc sobie.
 
Podniosła się na tylnych łapach,by najgłośniej jak mogła,krzyknął:
-Uciekajcie!!
Krzyk spłoszył antylopy ,które uciekły,ale lwice spojrzały wściekłe na księżniczkę.
-Co ty wyrabiasz!-warknęła czarna lwica
-To księżniczka,uważaj na słowa,-syknęła brązowa lwica,-chodź teraz i ja miałabym ochotę jej przeszkodzić w tym wszystkim.
 
Aja odwróciła się napięcie i hamując łzy odbiegła.Chciała tylko pomóc!
 
Wszystko to widział Wimbo i aż zaśmiał się pod nosem na widok strachu lwiczki.To ja powinienem być królem,na szczęście,Aja nie zdąbędzie tronu-pomyślał z sadysfakcją.
 
*
Tym czasem lwiątka dalej bawiły się razem.Amara i Aja wróciły już do grupy.Amara była zachwycona swoją podróżą i już uknuła,że jak dorośnie ruszy w podróż.Aja była natomiast smutna.
 
Kiedy nadeszła noc,lwiątka położyły się na miękkiej trawie.Zajęły się poszukiwaniem różnych kombinacji w gwiazdach.Zjadły góralki ,pobawiły się i nim się obejrzały,zasnęły.
 
Aja obudziła się jednak.Znów udręczyła ją wizja.Słoni,które depczą po nich w czasie ich snu.Aja wstała na równe łapki.Weszła do jaskini i poprosiła kilka lwic,by przeniosły jej śpiących towarzyszy do jaskini.Oczywiście to zrobiły,to był rozkaz.
Kiedy już wszystko było dobrze,Aja wpatrywała się w lśniącą jasno gwiazdę.Co ona robiła? Co potrafiła?
Kilka łez spadło na ziemię.Lwiczka odwróciła się i nim się obejrzała, wtulona w brata i przyjaciół zasnęła.
 
*
Przeznaczenie Aji dopełniło się jednak szybko i ku niezadowoleniu Wimbo,Kora zaprowadziła swoją córkę do Babu.
 
A było to tak..
Kora wróciła już z drużyną na Rajską Ziemię.Ember zdobyła puchar i Zawadi była z niej bardzo dumna.
Asali i Kama przywitali czule matkę i ojca.
-Jak wam minęła noc?-spytał lew
-Bardzo dobrze,-zmieszał się Asali
Kora zmrużyła oczy.
-A gdzie Aja?
-Nad wodopojem.Jest smutna,-mruknęła Kama
 
Kora rzuciła spojrzenie na partnera i nie czekając,ruszyła w tamto miejsce.Rzeczywiście,brązowo-pomarańczowa lwiczka była smutna.Kora otuliła ją ogonem.
-Mama!-ucieszyła się lwiczka
-Co się dzieję ,kochanie?
-A nie będziesz się śmiała,jak ci powiem?
Kora pokręciła głową na "nie".
Aja westchnęła i ...opowiedziała wszystko.
O dziwo,Kora ją zrozumiała i uśmiechnęła się lekko.Zaprowadziła córkę do Babu,który ucieszył się od razu ,kiedy Aja przekroczyła próg jaskini.
-Czyli jest już gotowa?
-Na co gotowa?-spytała Aja.
Kora też nie wiedziała,ale słuchała cierpliwie.
Moto powiedział:
-Przodkowie nam zdradzili,że potrafisz przewidywać przyszłość.Gotowa na lekcję?
Aja zaskoczona,nie wiedziała co odpowiedzieć.Wkońcu się jednak zgodziła.
 
Jako lwiątka c:



#14 Legenda o Siwych,Czarnych i Białych

"Przyjaciele są jak ciche anioły,które podnoszą cię,kiedy twoje skrzydła zapomną jak latać"

Kora była dumna z dzieci.Lwiątka pomimo bycia wcześniakami,były duże i sporo jadły.Wkrótce więc były na tyle duże,miały otóż już pięć miesięcy!

Ember i Koda mogli poświęcić się znów swojej pasji i zawodach.Zawadi także pokochała grę w piłkę.Była w nich prawdziwym mistrzem.Często kradła owoce baobabu i grała nimi do później nocy.Założyła nawet własną drużynę,składającą się z jej przyjaciółek,Nali i Vity,bliźniaczek.Przyjaciółki Sarah,oraz lewka Kifo,który podkochiwał się skrycie w Zawadi.
Zawadi była optymistyczna i odważna.

Co innego Amara.Była gadułą.Odważna i ciekawska.Adele,jej ukochana siostra,była bardziej spokojna i pomocna.Lea bardzo kochała swoje córki.

Asili zapowiadał się na dobrego władcę.Odważny,pomocny i sprawiedliwy lwiak,stał się zaciętym kompanem zabaw sióstr.Aja, stała się natomiast ulubienicą stada.Lwiczka o charakterku.Miała odwagę,determinację i grację.Lwiczka była jednak nieśmiała.

Kama,która dzięki chrztu została uznana za córkę władców,była odważna,pomocna i miła.Lubiła słuchać opowieści.

Sawa ,Lea czuli do swoich młodych dumę.
***
Lwiątka wybiegły z jaskini i od razu pognały nad wodopój.Łapki bolały ich,ale nie zwolnili.Pierwsza dotarła Amara i od razu zatopiła różowy języczek w chłodnej wodzie.Jej koledzy zrobili to samo.
-W co się bawimy?-wysapał Asali,jedyny lewek w gromadzie.
-Może w ..berka?-zaproponowała Adele
-Wolę chowanego,-powiedziała Kama
-Ja berka,-poparła siostrę Amara
-A może zapasy?-zaproponował Asali
-Lepiej popływać,jest gorąco,-mówiła Aja,po czym dodała,-mamy cały dzień,by pobawić się we wszystko!
-Tak!-zgodziły się lwiątka i zaczęła się zabawa.
 
W środku zabawy,dołączyła nawet Zawadi z przyjaciółmi,by zaproponować mecz.
 
***
Kora leżała na skałkach i obserwowała swoje lwiątka.
Później zajęła się sprawami królestwa
A jeszcze później poszła na spacer.
Na jej nieszczęście akurat wtedy rozpoczął się deszcz.Nie przejęła się jednak i szła dalej.
 
Deszcz rozpętał się na dobre i było ślisko,kiedy królowa zawróciła.Na jej nieszczęście,przechodziła koło kanionu.Potknęła się,wbijając mocno pazury w kamienną ściankę.
-Pomocy!-nie mogła spaść...po prostu nie mogła!
 
***
-I po co ten deszcz!-warknęła Amara,siedząc w suchej jaskini stada.Zaczęło się jej nudzić.
Asali,Kama i Aja,którzy mieli lekcję z Korą,a zwłaszcza Asali,który miał je częściej jako następca tronu,chrząknął:
-Bo to potrzebne Kręgowi Życia.
-Może opowiem wam bajkę?-zaproponowała Shani,-przynajmniej nie będziecie się nudzić.
Lwiątka spojrzały na nią z błyskiem w oczach i jak jeden mąż,usiadły obok starszej lwicy,która zaczęła swoją opowieść.
Zawadi także się przyłączyła do opowieści.
 
-Dawno temu,jeszcze zanim Lwia Ziemia stała się legendą,nie było Rajskiej Ziemi.Zamiast niej,na wielkim terenie istniały trzy wrogie do siebie plemienia.Siwe,czarne i białe. Przywódcą Siwych,czyli szarych i tylko takiej barwy futra lwów był Asali Zdobywca..
 
-Asali?-zdziwił się syn Kory,-to po nim mam imię?
-Tak mój dzielny,-szepnęła Shani i ponownie pojęła historię.
 
-Nad czarnymi lwami władał Kifo Próżny ,natomiast nad białymi lwami Sarah Piękna.
Trójka władców nie znosiła się.Asali chciał by jego ród żył sprawiedliwie,jego lwice świetnie polowały i dlatego mieli pełno jedzenia.
Dla Kifo liczyła się tylko walka,dlatego wypowiedział wojnę siwym,kiedy jego ród zaczął cierpieć głód.Lecz mimo świetnych zdolności walecznych,jego lwy były tak zmęczone że poległy.Wściekły Kifo,zaczął prosić o pomoc Sarah,niezbyt mądrą lwicę,zapatrzoną tylko w siebie.
Sarah i Kifo wzięli ślub,który połączył wrogie stada.Wkrótce przyłączyli się do nich także brązowi.Kifo jednak chciał tylko wykorzystać Sarah.Kiedy wygrał nad Siwymi,zamknął Asali'ego i Sarah w lochu i przejął władzę nad wszystkimi stadami.
Stado Siwych,nie chciało jednak go słuchać,stado białe się go obawiało,a czarne szanowało,mimo iż ich denerwował.
Asali knuł plan ucieczki,wraz z Sarah postanowili że zbiorą siły,pokonają Kifo i razem będą rządzić.Sarah otóż może i nie była mądra,ale miłość robi wielkie rzeczy.
Udało im się potajemnie porozumieć ze swoimi stadami i wspólnie,bo uwolnieniu przywódców,stanęli do walki.
Kifo poległ martwy,czarne lwy-przynajmniej niektóre przyłączyły się do Stada Rajskiego,jak nazwali je Asali i Sarah.
Reszta utworzyła własne-Nocne Stado.Naszych wrogów.
 
-To to z którym walczyliśmy?-spytała zaciekawiona księżniczka Aja
Shani skinęła głową na "tak".
 
-Król Asili i Królowa Sarah wzięli ślub.I zdziwieniem było,kiedy królowa Sarah przybrała mądrością i łagodnością.
Asili był sprawiedliwym władcą.
Ich pierwszy syn został nazwany Kume.Także wyrósł na sprawiedliwego lwa.
Władcy mieli otóż liczne potomstwo.
Kiedy minęły lata i to król Kume zasiadł na tronie,wraz ze swoją partnerką Renną,nazwali rajskie stado-Rajską Ziemią.
I tak z trzech stad,a nawet czterech powstało Zjednoczone Królestwo Rajskiej Ziemi.
Zakończyła opowieść Shani.
 
Lwiątka zasnęły przy lwicy po cudownej opowieści.
 
***
Tym czasem Kora dalej siłowała się ze skałami.Czuła,że łapy jej się ześlizgują.Krzyknęła bezgłośnie,kiedy puściła i zaczęła lecieć w dół.Na szczęście,w porę złapał ją Sawa i podciągnął do góry.Obok niego stała Lea ,która od razu przytuliła przyjaciółkę.
-Co ty wyrabiasz?
-Dobrze ,że nic ci nie jest,-szepnął Sawa,-nie mógłbym cię stracić.
-Ja ciebie także.Dziękuję wam.-przytuliła przyjaciół szara lwica.
Dobrze,że ich miała.


Nikt nie spodziewał się,że przez granicę przeszedł jeszcze ktoś.A konkretnie lwica z trójką lwiątek,ociekających deszczem.

 
 
Kolejny rozdział za nami :)
Pozdrawiam!

#13 Narodziny

"Dzieci nie liczą czasu,to też wystarcza go na gruntowne obserwacje"

Lwiąta Lea i Ember zbudziły w stadzie miłe uczucia.Wesołe lwiątka szybko zostały zaakceptowane.Koda zakochał się w córce i starał się zawsze pomagać Zawadi.Ember i Koda,kiedy tylko mała nauczyła się chodzić,zaczęli uczyć ją gry w piłkę,co lwiczka bardzo polubiła!

Lea i Sawa skupili się natomiast przy Amarze i Adele.Lwiczki były słodkie i miłe,miały także optymizm,podobnie jak Zawadi.

Kora uznała,że wszystko idzie w należytym składzie i nawet nie pomyślała,co się wkrótce wydarzy.

***
 
Dwa miesiące później..
 
Ten czas mijał tak szybko,że nim Kora się zorientowała,jej brzuch był wyraźnie zaokrąglony.Całe stado cieszyła się z przyszłych książąt.Już obstawiali płeć i ilość dzieci.Niektóre nawet myślały nad imionami.Najczęściej występował syn  o imieniu Jua.
 
Shani bawiła się z lwiątkami,ale także przekazywała czas szarej lwicy.
 

Sawa,Lea także nie opuszczali Kory na krok i to już zaczęło denerwować młodą królową.Nie mogła przebywać sama.
 
Sawa zaczął wyręczać ją także w obowiązkach królestwa.To on łagodził spory i wszelkie sprawy raportów majordamuski.
 
Kora zaczęła więc zazdrościć Ember.Jej córka miała dwa miesiące i Ember mogła brać udział i w zawodach i spędzać czas z córeczką.Była świetną matką i Kora zastanawiała się,czy też taką będzie.
 
 
Ten dzień wstał słoneczny.Kora przeciągnęła się,pomlaskała.. Miała ochotę się czegoś napić.Nie chciała jednak budzić Sawy.Ruszyła więc sama do wodopoju.Napiła się od razu chłodnej wody.Wtem poczuła straszny ból.Naszczęście minął jednak szybko.
 
Kora chciała już  zawrócić,kiedy w oddali dojrzała kształt.Zatrzymała się więc i poczekała,aż lwica o kasztanowym futrze podbiegnie do niej.
-Szukam Królowej Kory
-To ja
Lwica skłoniła głowę.
-Jestem Maisha,posłanka z Lwiej Ziemi.Król Lwiej Ziemi,Kovu pragnie zaprosić na chrzest swoich pierwszych wnucząt.
-Od księcia Kesho?-spytała zaciekawiona szara
-Od księcia Jicho i jego partnerki,Izii.
Kora wybałuszyła oczy,chodź było to oczywiste.Iziaa doczekała kociąt! Była to tak radosna wiadomość,że Kora uśmiechnęła się szeroko.
-Na pewno będziemy.A powiedz,ile kociąt się urodziło?
-Trzy.Dwie dziewczynki i chłopczyk.
 
 
Sawa i Lea także ucieszyli się z wiadomości.Od razu chcieli ruszyć.Kora wiedziała jednak,że muszą minąć jeszcze dwa dni.
 
Przez dwa wschody słońca,szara lwica leniła się.Nie polowała..nie zajmowała się Rajską Ziemią.Czuła się otóż słabo,ale nie chciała tym nikogo martwić.W przerwie między snem a posiłkiem,bawiła się także z trójką maleńkich lwiątek.Były takie ciekawskie!
 
 
Kiedy według wiadomości trzeba było ruszać w drogę, Kora ukryła ból.Umyła futro i szybkim krokiem,wraz z Sawą i Leą ruszyła na Lwią Ziemię,a Shani zajęła się w tym czasie lwiątkami.
 
Droga minęła im szybko,więc wkrótce byli na Lwiej Ziemi.Jicho powitał ich radośnie,zapraszając do głównej jaskini.Właśnie tam w koncie leżała biała lwica,która jak tylko weszli,podniosła wzrok.Lwiątka w jej łapach pisnęły z radości.Kora rozczuliła się.
-Są śliczne.Jak je naz..-nie dokończyła,bo uważnie przyjrzała się synowi Izii.Lwiak miał oczy ojca,przednią łapę koloru futra Izii i ...brązowe futro! Co innego córki,wyglądające jak kopie matki.
 
-Jest brązowy po moim ojcu,-wyjaśniła spokojnie Iziaa,-matka mówiła mi,że był brązowy.Też mnie zdziwił,ale ma prawdziwe oczy Jicho.
Jicho skinął głową
-Szkoda,że nie będą książętami
Sawa zmienił temat.
-Będą wielkimi lwami.Iziaa,chce ci kogoś przedstawić.Pamiętasz moją siostrę?
Lea wyszła na przód.Iziaa zaniemówiła,wybałuszając oczy.Zamruczała:
-Lea! Cieszę się,że żyjesz!
Lea przytuliła młodą matkę
-Ja też mam dwójkę dzieci,Adele i Amarę.Tęskniłam za tobą,mruczku.
-Teraz pora na Korę,-odparliła Iziaa,unosząc jedną brew do góry.
 
Rafiki namaścił czoła lwiątek farbą i szybko odszedł.Rajskoziemcy zostali na Lwiej Ziemi jeszcze kilka dni i Kora wpadła na pomysł,że kiedyś,jeśli jej dzieci będą chciały,mogą zaręczyć swoje lwiątka.Iziaa ucieszyła się z pomysłu.Kora chciała by jej dzieci miały przy sobie miłość życia.Ale do ich narodzin i tak jeszcze sporo czasu,było za wcześnie..
Iziaa obiecała,że będzie podróżować z lwiątkami na Rajską Ziemię.
 
***
 
Tym razem powrót na Rajską Ziemię był smutny.Kora już tęskniła za swoją przyjaciółką.Sawa wybrał się od razu na patrol,Lea do swoich lwiątek a Kora...na spacer.Szła spokojnie,wdychając świeże powietrze.
 
Kiedy jednak wróciła na Rajską Skałę,poczuła dziwne ukucie w brzuchu.Delikatnie się położyła,sycząc z bólu.TO nie mogło być teraz,prawda? przecież jest za wcześnie! Lea widząc przyjaciółkę w bólu,od razu pobiegła po szamana.Ember wyprowadziła z jaskini lwiątka,a Shani wolała pozostać blisko córki.
Kora poczuła strasznie przecinający ból.Szaman w porę się jednak pojawił.Zaczął odbierać poród królowej.
Kora jednak nie wytrzymała i zemdlała.
 
-Mamo?-zdziwiła się Kora widząc przed sobą Maishe.
-Maisha ni nzuri ,Koro.Życie jest piękne,-szepnęła Maisha dotykając nosa córki,-zostaniesz za chwile mamą.Pragnę przekazać ci,że twoja córka będzie posiadać niezwykły dar.Pamiętaj także,by wypatrywać lwiątka,które jest do ciebie podobne.
-Co to wszystko znaczy? Jaki dar,mamo?
Maisha polizała córkę w policzek.
-Już wszystko dobrze.
Kora zaczęła się budzić.
 
-Całe szczęście królowo,-szepnął Babu,kiedy Kora otworzyła oczy.Szara lwica skinęła mu głową i znów zaczęła przeć .Czuła ból,ale wkrótce o nim zapomniała,kiedy szare lwiątko miauknęło.Kora uśmiechnęła się.
-To córka?
-Nie,królowo.To syn!-ucieszył się szaman.Była otóż tradycja,że to syn zajmował tron.Inny przypadek Kory,która była pierwszą lwicą na tronie,ale i jedną z wielkich królowych sprawiedliwości.Kora polizała lwiątko,gdy to zaczęło łapczywie pić mleko.
 
Królowa poczuła się jednak dziwnie.
-Oho,kolejne?-Babu zdziwił się
Kora znów zaczęła rodzić.Tym razem jednak nie było bólu,czuła się spokojnie i delikatnie.Brązowe lwiątko także zaczęło pić mleko.Kora położyła głowę na łapach.
-To córka?
-Tak.Gratuluję ,królowo.Ich chrzest odbędzie się za dwa dni.Musimy przedstawić książąt.
 
Shani pogratulowała czule córce narodzin dzieci.
-Będziesz świetną mamą!
Sawa wbiegł do jaskini i od razu przytulił Korę.Następnie spojrzał na dzieci z miłością.
-To synowie czy córki?
-Syn ten szary i brązowa córka.Taka do ciebie podobna.
-A on do ciebie,-szepnął Sawa i polizał partnerkę po policzku.
 
Lea następna ,wraz z Ember zobaczyły lwiątka.
-Gratuluję braciszku i Koro,-ucieszyła się Lea
-Gratki sis!-miauknęła Ember
 
Stado miało wejść następne,ale Kora zaleciła,by jeszcze zostali.Pozostała inna kwestia.Wiedziała,że syn zostanie królem,ale kim miała być córka? Może powinna ją ożenić z kimś z innej ziemi,by była także królową? A może podzielić Rajską Ziemię na dwie części,czy mianować ją główną lwicą polującą?
 
-Jak nazwiemy maluchy?-ukryła na chwile swoje myśli
Sawa zamyślił się.
Lea polizała ich córkę po główce.
-Na pewno nadacie godne imiona.To wkońcu książęta.Tylko proszę nie żadne Uzuri czy Maishy! Bo to trzy czwarte imię w naszym stadzie!
Kora zaśmiała się cicho.
-Właściwie już mam imię dla synka,-spojrzała na szare lwiątko i wzięła swoje dzieci w łapy.Spojrzały na nią z radością i ciekawością.-Podoba mi się imię Asili*.
 
 
Asili miał oczy zielone,córka oczy niebieskie.
-Imię mi się bardzo podoba,-szepnął Sawa,-a ja mam imię dla córki!-dodał z triumfem.-Chce ją nazwać Ajabu*,bo jest taka niezwykła..
Kora uśmiechnęła się lekko.
-Podoba mi się znaczenie,ale może nadamy jej inne imię?
-A może skrót..Aja?
-Idealne,-zachwyciła się młoda matka i polizała oba lwiątka w dowód miłości.
 
Stado także zachwyciło się książętami.Długo się w ne wpatrywało,puki nie nadeszła noc.
 
Kora spałaby smacznie,gdyby nie obudziły jej jej lwiątka.Zachowywały się niespokojnie i Kora mimo wszystko,postanowiła wyjść z nimi na podwrórko.
Asali się uspokoił,ale Aja płakała dalej.Kora zdziwiła się.Ułożyła się na miękkiej trawie i kołysała lwiątka.
-No już,ciii córeczko.Co się dzieję?
 
Był to cichy dźwięk,ale Kora zdołała go usłyszeć.Odwróciła głowę i nie dowierzała.Aja przestała płakać i zadowolona zasnęła.Kora wstała delikatnie i podeszła do skały.Mała lwiczka o szarym futrze,czarnych łapkach,wpatrywała się w nią zielonymi oczami.Kora złapała lwiątko.Było zmarznięte  i wyglądało na świeżo urodzone.Nigdy jednak nie widziała jej matki.Postanowiła chwile zaczekać,ale kiedy ona nie wróciła,Kora złapała trzy lwiątka w pysk i pobiegła do Babu.
 
-Mała miała duże szczęście,że ją znalazłaś.Tyle godzin na mrozie mogło jej zaszkodzić,-szepnął Babu.Moto skinął głową.
Kora spojrzała na trzy lwiątka,smacznie śpiące.
Moto spytał:
-Znajdziesz jej królowo dom?
-Już znalazłam,-szepnęła królowa Kora,-zamierzam adoptować lwiczkę.Nazwę ją Kama*,-dodała z pewnością.
 
 
*tła
*niezwykłość
*jeśli